zdrada, zdrada, zdrada

czwartek, lipiec 28th, 2011 Brak odpowiedzi

zdrada, zdrada, zdrada

Są takie sny, które zwracają nas rzeczywistości niby w odruchu wymiotnym nocy. Uderzamy w nią z całą mocą wybudzania i nie jest to miękkie lądowanie, a mimo wszystko czujemy ulgę i wdzięczność, że to właśnie ta rzeczywistość jest tą prawdziwą. Nie lubię tych poranków, nie lubię tych snów (koszmarów), po których budzę się oburzona, rozgniewana, wystraszona i nieraz zapłakana. Niestety dzisiejszy dzień zorganizował mi właśnie taką pobudkę…

Temat zdrady chyba dla każdego jest nieco niezręczny. Gdzieś się o nią ocieramy w naszych codziennościach. Ja nigdy nie zdradziłam swojego partnera, ani nie zostałam zdradzona (nie licząc szczenięcych lat, w których mgliście przypominam sobie, że pocałowałam jakiegoś chłopca na dyskotece na wakacjach, podczas gdy na Śląsku ‚chodziłam’ z innym oraz gdy mój chłopak (już inny) pocałował się z jakąś dziewczyną będąc w „związku” ze mną…^^), mimo wszystko albo może dlatego, czasem zadaję sobie pytanie – jak bym zareagowała? Czy byłabym zdolna wybaczyć? Czy odeszłabym zraniona?

Może to te luźne refleksje wywołują raz na jakiś czas sen o tym, że mój mężczyzna mnie zdradza. Jesteśmy razem dwa lata i mogę powiedzieć, że jest to poważny związek, remontuje nam się mieszkanko itd. Krótko o nas to tyle, że jesteśmy zupełnie różni i na początku znajomości nie przepadaliśmy za sobą… Ale los nie raz już przecież postawił na swoim, bawiąc się sprzecznościami. Pokochałam go zupełnie dobrowolnie ponad życie (wiecie jak to jest z miłością) i uważam za najlepszego przyjaciela. Pożądam go i dbam o niego, pierwsza wytknę mu żale i pokłócę się, jakby wojna była moją córką, najgłośniej śmieje się z jego żartów, za wszelką cenę będę odganiać od niego troski. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby to miało się skończyć… Gdyby wybrał inną.

Nigdy nie miałam powodów, bo o coś go podejrzewać. Jest wzorem w temacie „facet a relacje z innymi laskami”. Nie żebym się chwaliła czy coś, czasem specjalnie nawet wymyślam niestworzone historie, żeby poudawać zazdrość. Żadnych powodów, powodzików – tylko te sny…

A to z kimś się całował, a to mnie olewał w najperfidniejsze sposoby, jakieś flirty, przyłapany w łóżku… A dziś było epicentrum. Dowiedziałam się, że wcale nie jestem jego pierwszą dziewczyną, że już wcześniej były inne i że zdradza mnie regularnie. Wyznając mi to był oczywiście złośliwie uśmiechnięty i nie przejmował się tym, ze moje serce pęka na coraz mniejsze kawałki, mimo wszystko nie oznajmił mi, ze to koniec czy coś, wręcz przeciwnie, jakby chciał w tej złośliwości dawać mi świadomą fałszywą nadzieję, jakby po prostu chciał mnie torturować, jakby wiedział, ze mimo wszystko go nie opuszczę, jakby mój ból potęgował jego szczęście… Wciąż płakałam,a on kazał mi się zamknąć, mówiłam mu (eufemizm), żeby mnie zostawił w spokoju. Oczywiście okazało się, że wszyscy dookoła wiedzieli o jego przebojach. Wyszłam z domu i znalazłam się na sali gimnastycznej, z nim, wciąż roztrzęsiona, była tam jakaś dziewczyna, którą on na moich oczach zaczął podrywać… tego było za wiele już, wybiegłam stamtąd i najbardziej pamiętam ten bieg…

Czysta świadomość, ze zostałam zdradzona. Brzmi to sucho, ale mój sen kazał mi się w to wsłuchać. Zdradzona. Zdradził cię. Przyszedł i powiedział, że zdradził. Zdradzał. Nie jesteś jedyna. Inne też mają jego usta, w inne też wkłada swoje pożądanie, nie jesteś jego całym światem… Pamiętam też zagubienie. Nie miałam pojęcia co robić, co dalej, logiczne myślenie wyparowało, była tylko rozpacz, był tylko koniec świata, przepaść i zero możliwości odwrotu. A łzy nie chciały się skończyć.

Bolesne uderzenie dnia przyniosło ulgę. Jest osiemnasta, poszedł do pracy, a ja przypominam sobie ten sen i zastanawiam się czy to nie mogą być kategorie samospełniającej się przepowiedni. Bo mimo oczywistego „to tylko sen” nie byłam dzisiaj miła, nie miałam humoru i prowokowałam głupie zaczepki. Na szczęście taka zołza jak ja trafiła na cierpliwego faceta, który zamiast odpierać moje bezpodstawne ataki znalazł godzinkę, by wybić mi takie bzdury z głowy. Oby na długo.

autor: Quinn

Dodaj komentarz

Musisz być zalogowany by komentować.